Promocja!

Do Nadejścia Ciemności. T1. (Ewa Wnuk)

Original price was: 42,90 zł.Current price is: 17,16 zł.

Książka w oprawie miękkiej, klejonej.
Gatunek: fantasy, young adult
Liczba stron: 284
Rok wydania: 2024
ISBN: 978-83-68071-03-0
Czas nadania przesyłki: 72h
TW: śmierć, nienawiść, szowinizm, przemoc cielesna i psychiczna, wulgarny język, manipulacje, uzależnienia, delikatna erotyka.

30 w magazynie

Kategoria:

Opis

Po stuletniej wojnie między istotami magicznymi wreszcie nastał pokój. Aby go utrzymać, każda z ras co roku jest zobowiązana wyprawić w swojej krainie upamiętniające podpisanie traktatu obchody. W Roku Wampira odbywają się igrzyska zrzeszające najsilniejsze i najmądrzejsze istoty z całego świata. Wystąpienie w nich to największy zaszczyt.

 

Vittoria, anielica narodzona bez skrzydeł, zostaje wybrana do udziału w Igrzyskach. By udowodnić pobratymcom swoją wartość, niezwłocznie wyrusza do Sanglant. Nie spodziewa się, że szansa od losu może okazać się jej największym koszmarem.

Opinie

  1. Mariusz

    Do nadejścia ciemności to pierwszy tom cyklu Ewy Wnuk wydanej przez Wydawnictwo Papierowy Smok
    #współpracabarterowa

    Pokój w świecie wykreowanym przez autorkę trwa tylko dlatego, że co roku organizowany jest turniej na którym każda z ras ma obowiązek wystawić swojego reprezentanta. W Roku Wampira Vittoria zostaje wystawiona jako reprezentantka aniołów. Istnieje tylko jeden problem – nie ma skrzydeł. Musi podczas igrzysk udowodnić swoja wartość swojemu ludowi.

    Bardzo lubię motyw wszelkiego rodzaju igrzysk i turniejów dlatego od początku zainteresowała mnie ta pozycja, szczególnie gdy do walki stają najróżniejsze rasy znane ludziom. Całość z początku przypominała Igrzyska Śmierci ale z czasem zyskała swój własny klimat i charakter.

    Postacie są do zapamiętania i polubienia, chociaż autorka często męczy czytelników tym co robi z tymi postaciami, które już znajdą swoje miejsce w naszych sercach. Wszyscy wzdychają do Dracona oczywiście, ale ja zapałałem sympatią do Lucasa. Aczkolwiek po długim czasie od czytania pamiętam tylko tę dwójkę, główną bohaterkę no i może dwóch upadłych aniołów i wampira. Była też jakaś elfka, ale o niej dużo nie mogę powiedzieć. W dalszej części książki dostała imię, ale została przedstawiona jako „The Elfka”.

    Za to świat okazał się bardzo dobry – ciekawy i intrygujący. Można się wczuć w życie bohaterów wśród tych królestw konkretnych ras, które rządzą się własnymi prawami. Dodatkowej immersji dodaje przepiękna mapa na początku!

    Jeśli też spodziewacie się schematycznego motywy igrzysk to możecie się zaskoczyć zwrotem akcji o 180 stopni w trakcie trwania historii. Jeśli nie rozsadzi Wam głowy, tak jak mi to już od razu się zatrudnijcie na kontrolera ruchu lotniczego ze swoim stoickim przyswajaniem emocji!

    Odmówiłem patronatu tej książki, bo czegoś mi w niej brakowało. Ale to nie oznacza, że uważam tę powieść za złą. Bawiłem się wybornie i z zapartym tchem będę oczekiwał kontynuacji. Dodatkowo p. Wnuk doskonale wie jak operować słowem pisanym by książkę czytało się z wielkim komfortem więc ja nie mam żadnych obaw co do sequelu.

    Jeśli lubicie romantasy z motywem slow burn i lekkim enemies to lovers ze świetnie wykreowanym światem to „Do nadejścia ciemności” jest książką dla Was. Bardzo dobra rozrywka dla fanów gatunku, która pozwoli powzdychać do literackich mężów trochę więcej! Polecam!

  2. bookoftheuniverse

    Fantastyka pobudza do kreowania wspaniałych wyobrażeń, umożliwia zanurzenie się w odrealnionej rzeczywistości i na chwilę potrafi zabrać czytelnika do lepszego świata… Chociaż istnieją również historie, gdzie ból i krew przelewają się między palcami bohaterów, a oni sami pragną choć chwili ulgi i radości. Jedną z takich opowieści jest „Do nadejścia ciemności”, która wprowadza czytelnika w prowizorycznie szczęśliwą krainę zamieszkaną przed dwanaście ras… Ale tak naprawdę otacza ją mgła kłamstw, zepsucia i chęci krwi, która doprowadza do krwawych Igrzysk.

    Zabrzmi to szalenie, ale uwielbiam fantasy okruszone brutalnością świata, kwestionowaną moralnością bohaterów, a także pełne walk, oddania i poświęcenia. Jednakże w tej rzece nieszczęść pragnę wyławiać promyki nadziei, które pokazują, że każda tragedia może nieść ze sobą wizję lepszego jutra. Coś takiego stworzyła Ewa Wnuk i choć jej książka potrafi wbić sztylet w serce czytelnika swoją atmosferą, zdradami bohaterów czy niemocą płynącą z Igrzysk… To jednocześnie skrywa się w niej wola przetrwania i walki o swoje JA. Nawet będąc na skraju, nadal pragniemy walczyć.

    Idealnie przedstawiają to bohaterowie książki. Choć historia jest nimi przepełniona, to mamy szansę poznać każdego z nich i od razu poczuć do nich sympatię lub choć nutkę zrozumienia. Są kalejdoskopem charakterów i różnorodnością celów jakie nimi kierują – od miłości po wolność, ale też bogactwo i władzę. Autorka zarysowuje ich relacje i fantastycznie ukazuje jak niespodziewane wydarzenie – z natury brutalne – potrafi podzielić i złączyć ludzi w kryzysowej sytuacji. Jakie emocje nimi rządzą, gdy muszą stanąć przed trudnymi wyborami lub jak zareagują, gdy będą musieli skrzywdzić bliską dla siebie osobę… Serce mi się kraje, gdy wracam myślami do konkretnych bohaterów i mam ochotę zmienić ich los, ale jednocześnie nie, bo dzięki temu ta historia jeszcze bardziej do mnie przemawia.

    Aczkolwiek do „Do nadejścia ciemności” to nie tylko bohaterowie, ale też ich relacje – rodząca się przyjaźń, wrogość, a nawet miłość! Choć przyznam, że w tym ostatnim przypadku kręcę trochę nosem na wątek miłości od pierwszego wejrzenia, to jednocześnie… Mam wrażenie, że jest to powolne rodzące się uczucie na podstawach wzajemnej fascynacji. A takie coś bardzo lubię… No, ale więcej nie piszę, bo sami musicie się przekonać!

    Zaś dla fanów akcji, fabuły i świata przedstawionego, to spokojnie! Z pewnością znajdziecie w tym nutę tajemnic i zaskakujących rozwiązań, które z pozoru mogą wydawać się przewidywalne… Ale tak naprawdę prowadzą czytelnika w kozi róg. Fabuła wciąga i trzyma w napięciu prawie do samego końca, gdzie pozwala odetchnąć, aby tuż na sam koniec eksplodować i zostawić nas z pytaniami. CUDO.

    Historia Vittorii pokazuje jak polska fantastyka potrafi jeszcze zaskoczyć i po prostu przynieść radość z czytania – choć trudno jest mówić o szczęściu, gdy serce krwawi z każdym nowym rozdziałem. Aczkolwiek każdy, kto uwielbia silne postacie, brutalny świat fantasy i tajemnice, wie że literatura rządzi się swoimi prawami, a my czytelnicy… Choć odczuwamy ból i smutek, to pragniemy go więcej, gdy jest zaserwowany w tak wspaniały sposób jak w „Do nadejścia ciemności”.

  3. Ksiazkizsercem

    Okładka książki jest przepiękna i cieszę się, że tak bardzo zbliżona do tej, którą autorka miała jako tymczasową. Prolog, który wprowadza nas do historii jest wspaniały I dokładny. Możemy się dowiedzieć z niego wszystkiego, co jest nam niezbędne do wiedzy o aktualnych wydarzeniach w książce.

    Główną bohaterkę, Vittorie powieści możemy poznać już na samym początku. Bardzo ją polubiłam, ponieważ się z nią utożsamiam. Jest odrzucona przez własną społeczność. Nazywana potępiona, ponieważ pozbawiona jest skrzydeł. Odważna, niezależna i silna. Ma w sobie pełno bólu i smutku, przez to co ją spotkało. Zostaje wybrana do udziału w Igrzyskach i tu dostrzega swoją szansę na pokazanie innym aniołom, że należy do ich społeczności. Chce swoją wygraną zyskać ich akceptację.

    W książce występuje 12 ras – każdą jest inna, ciekawa, posiada inne umiejętności i moce, każda z nich mieszka w innym królestwie, reprezentuje inne poglądy i wartości.

    Pojawia się tutaj także tajemniczy bohater – wampir, który coś skrywa pod swoją grzywką (nam oczywiście autorka od razu powiedziała, że to zez, qle sami musicie się przekonać 😅). Jest on tajemniczy, chłodny, nieprzenikniony i również jak Vittoria skrywa w sobie wiele bólu i cierpienia. Pokochacie go na 100%

    Występuje tutaj motyw igrzysk, slow burn, intryg i zdrad. Same igrzyska bardzo mi się podobały, ciągle coś się działo. Było pełno zwrotów akcji, ciągle coś zaskakiwała. Były mroczne, brutalne, ale i taki klimat towarzyszy przez całą książkę. Mi towarzyszyło pełno emocji podczas jej czytania. Książkę się wręcz pochłaniało, mi nie towarzyszyła ani minuta nudy.

    Relacja Vittorii i Dracona już od samego początku mi się podobała. Na początku tak tajemniczo, jego do niej ciągnęło, ona nie wiedziała co o nim myśleć. Bardzo podobał mi się wątek slow burn, który był wspaniale zbudowany, a jeszcze dobrze się nie rozkręcił i aż ciekawi, co się rozwinie dalej. Jak dla mnie to kolejna książka z tym motywem bardzo dobrze zbudowana, wszystko dzieje się w swoim tempie.

  4. Czytelniczka z Księżyca

    „Jego cały świat się zawalił, a ona doskonale wiedziała, jak to jest. Jak trudno zbudować siebie na nowo, gdy wszystko wokół okazuje się kłamstwem”.

    Q: Czy jesteście fanami reread’ów? Czytajcie historię, które polubiliście w wersji, która nie była dopracowana i z chęcią sięgacie po ich wydaną, dopieszczoną wersję?

    Ja nie ukrywam, jeszcze jakiś czas temu sądziłam, że nie mogę zmienić zdania na temat polubionej, a tym bardziej uwielbianej przeze mnie pozycji. Jak na razie ta zasada mi się sprawdzała. Aż do teraz.

    Po stuletniej wojnie między istotami magicznymi wreszcie nastał pokój. Aby go utrzymać, każda z ras co roku jest zobowiązana wyprawić w swojej krainie upamiętniające podpisanie traktatu obchody. W Roku Wampira odbywają się igrzyska zrzeszające najsilniejsze i najmądrzejsze istoty z całego świata. Wystąpienie w nich to największy zaszczyt.
    Vittoria, anielica narodzona bez skrzydeł, zostaje wybrana do udziału w igrzyskach. By udowodnić pobratymcom swoją wartość, niezwłocznie wyrusza do Sanglant. Nie spodziewa się, że szansa od losu może okazać się jej największym koszmarem.

    “Czasem droga do zwycięstwa jest ważniejsza niż sama wygrana.”

    Nie ukrywam, gdy trafiłam na post ogłaszający napór patronacki i recenzencki niesamowicie się ucieszyłam. Pamiętam jak poznawałam jeszcze niezredagowaną wersję na wattpadzie, jednakże z pewnych teraz mi nieznanych przyczyn nie poznałam historii do końca, dlatego też uznałam, że będzie to idealna okazja do sięgnięcia po „Do nadejścia ciemności” i powrócenia do tego świata, jak i głównej bohaterki.

    Muszę tu podkreślić, że miałam już mętne wspomnienia, ale w tamtym czasie bardzo mi się podobała. Jednakże wtedy nie zwracałam chyba takiej uwagi na zachowanie i charakter Tori – głównej bohaterki anielicy, która…

    Za wszelką cenę pragnęła się wpasować i przypodobać matce, która praktycznie nigdy nie zwracała na nią uwagi. Ma się wręcz wrażenie, jakby była traktowana niczym Lucyfer w Hazbin Hotel – traktowana jak wyrzutek, z powodu swej odmienności, której jej matka nie umie zaakceptować.

    Jednakże nasza bohaterka nie ma zamiaru dać za wygraną i dosłownie robi wszystko, byle została zauważona i uznana przez anielskie społeczeństwo za jedną z nich, oficjalnie, co miałoby się przyczynić według niej do zaakceptowania jej przez jej własną rodzicielkę.

    Dlatego też gdy okazuje się, że została wytypowana do tej roli przez jej własną matkę, jako godna kandydatka do igrzysk, uznała to za znak i szansę. Podczas tych igrzysk miała zmierzyć się z każdym kandydatem wybranym przez pozostałe królestwa w różnych konkurencjach, które mają wyłonić tego najlepszego. Ów igrzyska były symbolem pokoju, jaki trwa między rasami.

    I o ile czytało mi się tę historię bardzo szybko i lekko, to niestety miałam wrażenie, jakbym dosłownie przechodziła swoją własną batalię z główną bohaterką, gdzie to w pewnych momentach nie do końca zachowywała się i myślała, jakby mogło wskazywać na jej gatunek. Każdy koniec rozdziału kończył bardziej lub trochę bardziej stonowanej, jednakże nie da się zaprzeczyć, bardzo zachęcały (pomimo mej niechęci do Vittorii) do zapoznania się z całością tego tomu.

    Nie ukrywam w dużej mierze do dalszej lektury przyczynił się Dracon, jak i akcja trwająca w dużej mierze w królestwie wampirów.

    Moja ostateczna ocena to 3/5 🌟

  5. Oczytana

    „Do nadejścia ciemności” autorstwa Ewy Wnuk to powieść, która od samego początku wciąga czytelnika w świat pełen tajemnic, napięcia i mrocznych sekretów. Ewa stworzyła fascynujący świat pełen różnorodnych istot magicznych, które, mimo pokojowego traktatu, wciąż borykają się z własnymi problemami i konfliktami. „Do nadejścia ciemności” to powieść, która zachwyca zarówno złożoną fabułą, jak i głęboką psychologią postaci. Historia Vittorii jest pełna napięcia, dramatów i zaskakujących zwrotów akcji, a jej walka o uznanie i przetrwanie jest inspirującym przykładem wytrwałości i odwagi.

  6. Wiata

    DNC przeczytałem w około 8 godzin, więc to dobra propozycja na jedno lub dwa posiedzenia z książką.

    Styl pisania przypomina mi Christin Golden, ale jest dostosowany do docelowej grupy czytelników (to typowa i lekka fantastyka młodzieżowa), więc historia jest łatwo przyswajalna i angażująca.

    Poza oczywistym nawiązaniem do Igrzysk Śmierci znalazłem też trochę Diablo, Baldurs Gate, Naruto, a nawet Piłę – mnogość motywów pozwala łatwo wyszukać coś dla siebie.

    Postacie wykazują potencjał do głębszej rozbudowy psychologicznej, nie stanowią jedynie wypełniacza przestrzeni. Chętnie poczytałbym więcej ich wewnętrznych monologów.

    Historia jest konsekwentna, wolna od błędów logicznych (a sprawdzałem bardzo dokładnie!), które mogłyby podważać wiarygodność świata.

    Narracja utrzymuje równomierne tempo akcji, co pozwala na zanurzenie się w fabule bez zbędnych przestojów – jeśli zwykle omijacie długie opisy otoczenia, to coś dla was: tu ich nie znajdziecie. Akcja goni akcje, nie ma chwili na nudę.

    Struktura powieści jest dobrze poprowadzona, a zakończenie płynnie przechodzi do drugiego tomu, którego treść znam, bo autorka to moja żona (dlatego jestem jej najbardziej czepliwym betaczytelnikiem xD), stąd wiem, że warto czekać.

  7. niepoprawnazaczytana

    ,,Im mocniej dziewczyna się starała, tym bardziej ją odrzucano.”
    Dla każdego, kto chce dopiero zacząć z fantastyką i każdego, kto siedzi już w niej długo.
    Po pierwsze, książka rzuca zupełnie nowe spojrzenie na ,,klasyczną” fantastykę. Odrzuca powszechnie przyjęty motyw wybrańca. Główna bohaterka, Vittoria, musi w swoim życiu mierzyć się z klątwą przekleństwa- mimo, że w teorii jest anielicą, nie posiada skrzydeł.

    Motyw igrzysk bardzo mi się spodobał. Początkowo zakładałam podobieństwo do kultowych ,,Igrzysk Śmierci”, którego jednak nie dostrzegłam. Te, które serwuje nam Ewa są przesiąknięte przepiękną magią, taką, która sprawia, że mamy ochotę zawinąć się w ciepły koc i obejrzeć ulubione bajki o elfach z dzieciństwa.

    Bohaterowie są różnorodni, a charakter każdego z nich jest przemyślany. W pewnym sensie zmuszeni są ze sobą współpracować, mimo, że mają ze sobą niewiele wspólnego. Co jednak jest w stanie złączyć ludzi (i nie tylko) bardziej niż wola przetrwania?

    Wątek romantyczny, który jest jednocześnie miłością od pierwszego wejrzenia i slowburnem? Właśnie to dostajemy od autorki, a charaktery głównych bohaterów sprawiły, że czytając książkę wielokrotnie na usta wypływał mi uśmiech.

    W książce nie znajdziecie romantyzowania toksycznych zachowań czy relacji. Jest prawdziwą perełką, jeśli weźmiemy pod lupę tą kwestię.

    Fabuła jest przemyślana, dopracowana, a język autorki lekki, przyjemny, co sprawia, że ,,Do nadejścia ciemności” czyta się naprawdę szybko.

    Największe brawa z mojej strony wędrują jednak do świata przedstawionego, który dosłownie widziałam już od pierwszych stron. Przywodził mi na myśl ten z ,,Okrutnego Księcia”, niemal czułam jego zapach, taki przesiąknięty lasem i magią, taki, do którego zawsze tęsknię, po skończeniu lektury świetnej fantastyki.

    Rasy magiczne, które przedstawia nam Ewa są idealnie wręcz opisane i przedstawione, zabierają nas do klasycznych fantastycznych motywów w nowej odsłonie.

    Cóż, o tej książce mogłabym pisać godzinami, jednak nie to jest założeniami recenzji. Jestem niezwykle szczęśliwa i wdzięczna, że mogę być częścią tej historii- jej patronką, że mogę wspierać ją medialnie.

    Vittoria ma całe moje serce i nie sądzę, żeby jakakolwiek inna bohaterka podbiła je w ten konkretny sposób. Jest mądra, silna i wrażliwa zarazem, jest typem bohaterki, który kocham w każdym rodzaju literatury.

    Dla mnie – wielkie TAK.

    Dla wszystkich, którzy nadal nie wyrośli z baśni.

    Uwaga, tej księżniczki nie trzeba ratować! Da sobie radę sama!🫶

    niepoprawnazaczytana ze skrzydełka 💋

  8. Alien

    Książka „Do nadejścia ciemności” jest jedną z lektur fantasy z doskonale znanymi nam motywami magicznych ras, igrzysk i zakazanej miłości, ujętych jednak w inny sposób niż dotychczas. Jest to przyjemna pozycja na jedno lub dwa większe posiedzenia, jest niegruba i czyta się ją szybko.

    W samej opowieści urzekł mnie bardzo różnorodny i dobrze odtworzony świat. Każda rasa ma swoje charakterystyczne cechy i kieruje się swoimi zasadami, przez co bohaterowie są różnorodni i ciekawi. Każdy z nich zapada pamięć na swój sposób, nawet ci epizodyczni. Książka nie ma w sobie jakichś dużych plottwistów, a jak już to są one raczej przewidywalne, natomiast nie przeszkadza to w jej odbiorze, a wręcz dodaje „lekkości”. Z plusów, bardzo podobał mi się pacing, jaki autorka wprowadziła. Momenty, które są mniej ważne faktycznie lecą szybko, a chwile, które są bardziej intymne i trzymające w napięciu czyta się z zapartym tchem i ma się wręcz wrażenie, że sekunda trwa wiecznie. Tym, co niestety nie podobało mi się były zdecydowanie zbyt skąpe opisy, zarówno miejsc jak i bohaterów. Bardzo liczę na to, że w kolejnych tomach będzie tego więcej, ponieważ świat przedstawiony jest tak ciekawy, że zdecydowanie na to zasługuje!

    Podsumowując, mimo drobnych niedoskonałości, na pewno sięgnę po drugi tom, gdy tylko wyjdzie. Zdążyłam zżyć się z bohaterami, więc jestem bardzo ciekawa ich dalszych losów.

Dodaj opinię

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj do koszyka